Ochrona prawdziwości informacji wyborczych

Niezależnie od tego jak w pojmujemy rządy ludu, niewątpliwie każdy zgodzi się, że rządzącego ludu należy dziś szukać w trakcie wyborów. Wolne wybory są podstawowym i niekwestionowanym filarem demokracji. Można powiedzieć również, że jakość wyborów ma bezpośredni związek z jakością ustroju demokratycznego. O tym czy państwo jest demokratyczne nie decyduje jego nazwa ani nawet ustawa zasadnicza, tylko rzeczywista realizacja idei rządów ludu. Tą natomiast najlepiej widać w czasie wyborów – okresie największego starcia politycznych sił, czasie walki o władzę w państwie. Ponieważ walka ta może mieć w państwie demokratycznym charakter wyłącznie pokojowy, dlatego podstawowym w niej orężem jest słowo. Dlatego też art. 3 Protokołu Nr 1 do Europejskiej Konwencji o Ochronie Praw Człowieka i Podstawowych wolności (EKPC) zakłada, że wybory powinny odbywać się w warunkach zapewniających swobodę wyrażania opinii ludności w wyborze ciała ustawodawczego. Spełniający ten wymóg proces wyborczy można najprościej zilustrować jako zsumowanie poszczególnych decyzji głosujących, opartych o ich opinie, ukształtowane w okresie poprzedzającym akt oddania głosu. Samo ukształtowanie opinii jest procesem złożonym. Byłoby zbyt daleko idącym uproszczeniem ograniczenie go do kampanii wyborczej. Opinia jest kształtowana, pod wpływem całej gamy czynników kulturowych, emocjonalnych doświadczeń jednostki oraz posiadanej wiedzy. 

Pierwszy składnik - kulturowy,  wpływa  stabilizująco na  proces decyzyjny, jest bowiem zakorzeniony w tradycjach etnicznych, grupowych , klasowych i rodzinnych. Powoduje stabilność i opór jednostek wobec zmian, a zarazem elastyczność i przystosowanie się wraz z przemijaniem społeczeństw jako całości. Jest bardziej kwestią postaw, a w mniejszym stopniu mechanizmem racjonalnym. Aczkolwiek reagują na zmianę warunków i niezwykłe bodźce, pozostają względnie nieczułe na bezpośrednią argumentację. Przejawianie preferencji kulturowych w wyborach politycznych nie musi być domeną wszystkich wyborców, dotyczy to jednak sporej ich grupy. Niewątpliwie degradacja wzorców osobowych i erozja tradycyjnych ognisk kulturotwórczych wpływają na jej wydatne zmniejszenie. 

Dwa pozostałe czynniki mające wpływ na decyzję wyborcy mają charakter dynamiczny. Doświadczenia emocjonalne wiążą się najczęściej z własnym życiem, lub emocjonalnym ustosunkowaniem do zdarzeń publicznych. Takie właśnie emocjonalne przeżycia wyborców niemieckich po pierwszej wojnie światowej spowodowane wojenną porażką i zapaścią gospodarczą, która skutkowała znacznym bezrobociem, zaowocowały tragicznym wyborem NSDAP na partię rządzącą. Można z całą pewnością powiedzieć, że odwołanie się do emocji wyborców jest najcięższym orężem walki politycznej, stosowanym obecnie przez wszystkich „aktorów sceny politycznej”, z różnym natężeniem, wykorzystującym rozmaite emocje. Wykorzystywanie takiego sposobu komunikacji jako dominującego jest charakterystyczne dla populizmu politycznego. Podobnie jak dopasowywanie preferencji emocjonalnych, elementem dynamicznym wewnętrznego procesu wyborczego jest wnioskowanie w oparciu o wiedzę. Zgodnie z wcześniejszymi uwagami zakładając że, decyzja wyborcza jest podejmowana na podstawie wiedzy zdobytej podczas kampanii wyborczej. Łatwiej zgodzić się, że jest to okres najintensywniejszego jej ugruntowywania. Decyzje wyborcze często są podejmowane w ostatniej chwili, a jedna istotna informacja może mieć znamienity wpływ. Trzeba ponadto podkreślić, że przewaga czynnika racjonalnego w podejmowaniu decyzji jest najbardziej pożądana, zapewnia bowiem Państwu niezbędną elastyczność w zmieniających się warunkach geopolitycznych, a z drugiej strony bezpieczeństwo, przed osunięciem się w tyranię, której zwolennicy najczęściej żerują na ludzkich emocjach. 

Abżeby zachować wolny charakter wyborów, państwo musi nie tylko powstrzymać się od ingerencji w swobodny proces podejmowania decyzji, ale także zapewnić jego ochronę prawną. Przede wszystkim chodzi tu o ochronę „aktorów sceny wyborczej” przed działaniami ze strony władzy publicznej oraz innych uczestników walki politycznej. Ochrona prawna ma w tym wypadku zapewnić swobodę prezentowania poglądów, czyli możliwość przekazywania informacji. Ponieważ wolne wybory wiążą się również z odpowiedzialnością osób i partii politycznych prowadzących kampanię wobec społeczeństwa, obowiązkiem państwa jest zapewnienie aby możliwość prezentowania poglądów miała rozsądny charakter. Chodzi tu nie tylko o zgodny z prawem i porządkiem publicznym sposób przekazywania wyborcom informacji, ale również  zgodny z rzeczywistością.  Wprawdzie cytowany wyżej art.3 Protokołu 1 do EKPC formułuje jedynie prawo do wolnego wyrażania opinii, nie wspominając nic o swobodnym jej ukształtowaniu, to jednak mając na uwadze, że dokonanie wolnego wyboru jest możliwe jedynie w warunkach swobodnego jej ukształtowania należy przyjąć, że przepis ten chroni zarówno proces powstawania opinii, jak i jej wyrażania. Warto również przy tym zwrócić uwagę na inną normę prawa międzynarodowego, zawartą między innymi w  art. 19 Międzynarodowego Paktu Praw Obywatelskich oraz art. 10 EKPC. Jest to prawo społeczeństwa do pełnej informacji o wszelkich przejawach życia publicznego. W  kontekście wcześniejszych uwag na temat realizacji prawa do wolnych wyborów, widzimy konkretne uprawnienie do  eliminowania z obrotu publicznego informacji nieprawdziwych, które mogą nawet  stanowić zagrożenie  dla porządku demokratycznego. Immanentną  cechą prawa do informacji o życiu publicznym jest ich prawdziwość, ponieważ udzielanie informacji fałszywych przeczy funkcji tego prawa.  Publiczna dyskusja tocząca się tuż przed wyborami, ze względu na jej znamienny wpływ na losy polityczne państwa, powinna podlegać szczególnej ochronie w państwie demokratycznym. W związku z tym realizacja praw, wynikających w szczególności z artykułów 3 w związku z art. 10 EKPC, nie może ograniczać się jedynie do powstrzymania się państwa od ingerencji w przekazywanie informacji, ale powinna polegać na zapewnieniu obywatelom instrumentów prawnej ochrony prawdziwości otrzymywanych informacji. Państwo demokratyczne powinno zapewnić wyborcom możliwość podjęcia racjonalnej decyzji wyborczej, taka z kolei możliwość istnieje tylko wtedy, kiedy wyborca ma do dyspozycji prawdziwe dane na temat osób ubiegających się o wybór i na temat głoszonych przez nie poglądów. Wolny wybór powinien być wobec tego chroniony również w tym wymiarze. Rzecz jasna, aby zapewnić taką możliwość, należałoby wprowadzić generalny „zakaz okłamywania” obywateli w celach wyborczych, a co gorsza trzebaby jeszcze ten zakaz wyegzekwować. Wprawdzie rozwiązanie takie jest utopią, nie oznacza jednak, że przynajmniej częściowe wprowadzenie tego postulatu nie jest możliwe. W obowiązującym w Polsce ustawodawstwie wyborczym można znaleźć przepisy których zadaniem jest ochrona  prawdziwości otrzymywanych przez wyborców danych. Są to regulacje dotyczące zapobiegania rozpowszechnianiu i służące prostowaniu informacji nieprawdziwych, znajdujące się we wszystkich ordynacjach wyborczych. Sankcje ustanowione w tych przepisach zmierzają zasadniczo do sanacji przekazywanego w celach wyborczych fałszywego obrazu rzeczywistości, ale ich różnorodność i brzmienie ukształtowane w trakcie kilku zmian ustawodawstwa wyborczego, wywołują wiele wątpliwości co do ich rzeczywistej funkcji. 

Pierwszy raz podobna regulacja pojawiła się w Ustawie o Wyborze Prezydenta RP z 1990 r. Następnie na skutek debaty, jaka miała miejsce przy okazji uchwalania ordynacji wyborczej do Sejmu w 1993 r., przyjęto podobne rozwiązanie również w tej ustawie.  Prace komisji sejmowej prowadzone w omawianym zakresie, zmierzały do stworzenia spójnego rozwiązania, które zapewniłoby „....dyscyplinę za słowo i odpowiedzialność za prowadzenie kampanii wyborczej”. Obowiązujące do tamtej pory przepisy nie zapewniały realnej możliwości sprawowania sądowej kontroli prawidłowości prowadzenia kampanii. Umożliwiały wydawanie zarządzeń tymczasowych, nie zaś ostatecznych rozstrzygnięć. Wśród elit politycznych panowała względna zgoda co do tego, że należy studzić zapędy części sceny politycznej, preferującej negatywne formy kampanii. Z tego powodu proponowano takie sankcje, jak nakaz publikacji orzeczenia sądu czy bardziej rygorystyczne - skreślenie z listy kandydatów. Dominującą intencją było stworzenie mechanizmu ochrony dóbr osobistych osoby kandydującej. Wobec chodziło tego bardziej o odpowiedzialność względem innych kandydatów w znacznie mniejszym zaś stopniu względem wyborców. Pomysł wprowadzenia takich zmian w ustawodawstwie wyborczym spotkał się z krytyką Ministerstwa Sprawiedliwości oraz prof. L. Tyszkiewicza. Podniesiono między innymi wątpliwość czy rozstrzygnięcie sądu dotyczące ochrony dóbr osobistych może być prawidłowo wydane , przy zastosowaniu dwudziestoczterogodzinnego trybu rozpatrywania spraw, na podstawie dowodów dostarczonych przez samego zainteresowanego (przy założeniu, że strona przeciwna nie bierze udziału w procesie). Pod wpływem krytyki komisja wycofała się z proponowanych zmian, ograniczając się jedynie do nieznacznej korekty obowiązującego wówczas w omawianym przedmiocie prawa. Jednak w trakcie drugiego czytania projektu, zgłoszony przez posła A. Bentkowskiego wniosek mniejszości, zawierający część wcześniejszych propozycji został przez Sejm przyjęty. Późniejsze zmiany, jakie miały miejsce w przepisach  dotyczących rozpowszechniania informacji nieprawdziwych w kampanii wyborczej, wynikały przede wszystkim z tendencji orzecznictwa i dotyczyły problemów legitymacji czynnej oraz zakresu przedmiotowego regulacji. 

Ich znaczenie dla ochrony prawdziwości przekazywanych w trakcie wyborów informacji, znacznie umniejsza dominujący w doktrynie i judykaturze pogląd, że chronią one na równi prawdę, jak i cześć oraz dobra osobiste człowieka. W rezultacie regulacje te najczęściej są wykorzystywane przez polityków starających się o wybór, jako szczególna ochrona ich dóbr osobistych w okresie kampanii wyborczej. Jest to kierunek zupełnie przeciwny do prezentowanego przez Europejski Trybunał Praw Człowieka  który uznaje że, zakres ochrony dóbr osobistych polityków jest węższy niż osób prywatnych. Politycy ze względu na publiczny charakter ich działalności muszą liczyć się z ostrą i często niewybredną krytyką nie tylko w stosunku do prowadzonych przez nich działań ale i bezpośrednio dotykającą ich osoby. Oczywiście nie można całkowicie odmówić im ochrony. Powinni jej jednak poszukiwać na tych samych zasadach co wszyscy obywatele – w procesie o ochronę dóbr osobistych. Natomiast regulacje odnoszące się do rozpowszechniania informacji nieprawdziwych winny służyć innym celom. 

Informacje nieprawdziwe

Zakresem obowiązujących unormowań, dotyczących prostowania informacji wyborczych, objęte są informacje nieprawdziwe, przekazane w formie agitacji w trakcie kampanii wyborczej. Istnieją trzy przesłanki, wyznaczające zakres informacji, jakich te regulacje dotyczą. Dwie pierwsze są związane z pojęciem informacji oraz sposobem jej przekazywania, trzecia wyznacza przede wszystkim zakres czasowy. 

Słownikowa definicja „informacji” nie wyczerpuje tego pojęcia w sposób wystarczający dla zachowania jasności i przejrzystości prawa. Podaje się tu zbiór pojęć:  powiadomienie o czymś, zakomunikowanie czegoś, wiadomość, wskazówka, pouczenie, które są informacjami, jednak brak pełnego katalogu sytuacji które należało by połączyć wspólnym określeniem. Warto zwrócić uwagę na fakt, że generalnie termin „informacja” nie został jednoznacznie określony i w poszczególnych naukach jest różnie rozumiany. Najogólniejsza definicja mówi, że informacja to miara zmniejszenia niepewności (nieznajomości) danego zdarzenia (rzeczywistości) w wyniku otrzymania sygnału. Takim sygnałem jest zmiana oddziaływania lub parametr systemu w przestrzeni i w czasie, rozpatrywana niezależnie od jego fizycznego nośnika. Pełne wyjaśnienie istoty informacji może być dokonane tylko na gruncie teorii informacji. Zgodnie z nią informacja może być rozpatrywana w szerokim oraz w wąskim zakresie. Szerokie ujęcie informacji oznacza, że jest nią nie tylko wiadomość o czymś, ale także każda decyzja, zakaz, sugestia czy polecenie. Może ona być przekazana nie tylko w układzie człowiek-człowiek, ale także w innych systemach, w których funkcje nadawcy i odbiorcy mogą pełnić istoty żywe, maszyny bądź inne obiekty. W wąskim znaczeniu informacja oznacza wiadomość uzyskaną przez człowieka poprzez obserwację lub czynność umysłową, podlegającą przekazowi w układzie nadawca-odbiorca, między ludźmi. Przyjęcie takiego znaczenia informacji, dominującego w naukach ekonomicznych, może mieć w wypadku informacji wyborczych szczególne uzasadnienie. Nie jest tajemnicą, że ugrupowania polityczne traktują kampanię wyborczą właśnie w kategoriach ekonomicznych, określając towarzyszące jej akcje propagandowe jako marketing polityczny. Nie oznacza to, że należy przyjmować tak zdefiniowane pojęcie informacji wprost, bez ograniczeń. Wydaje się oczywistym, iż jedynie wąskie znaczenie informacji jest do przyjęcia w układzie wyborczym. Co więcej, chodzi tu przede wszystkim o informację rozumianą jako pewien potencjał, zdolność do określonej zmiany rzeczy, tj. zmniejszenia lub eliminacji niepewności odbiorcy w odniesieniu do rozważanych przez niego stanów, a w związku z nimi - możliwości. Takie ujęcie podkreśla szczególna rolę informacji w procesie podejmowania decyzji. Możemy bowiem zakładać, że podana wyborcy informacja nieprawdziwa, wywrze zasadniczy wpływ na jego decyzję wyborczą. Chodzi wobec tego tylko o przysparzanie wiedzy z kategorii faktów, czyli obiektywnie istniejących zdarzeń.Takie rozumienie informacji uzasadnia wykluczeniem informacji o charakterze ocennym, normatywnie  związanym z koniecznością ich weryfikacji pod względem prawdy i fałszu. Ocena ze względu na jej immanentny subiektywizm, takiej weryfikacji nie podlega. W kategoriach prawdziwości można wobec tego rozpatrywać jedynie te informacje, których przedmiotem jest konkretnie wskazane obiektywnie istniejące zdarzenie. Informacjami nie są w związku z tym, w rozumieniu omawianych przepisów, wyrażane przez kandydatów poglądy, przybierające przykładowo postać krytyki. W tym zakresie ludzie uczestniczący w wyborach (biernie i czynnie) korzystają z pełnej wolności, gwarantowanej w cytowanym wcześniej art. 3 protokołu 1 EKPC. Należy jednak zwrócić uwagę, że pewne epitety kierowane pod adresem określonych osób, mogą być traktowane zarówno jako ocena jak i podanie faktu. Dotyczy to zwrotów w formie rzeczownikowej, które mogą lecz nie muszą oznaczać oceny. Może być to również wypowiedź stwierdzająca fakt posiadania określonych cech fizycznych, zajmowania stanowisk, czy prowadzenia działań. Duże znaczenie dla zakwalifikowania konkretnej wypowiedzi będzie miała obiektywna możliwość zaistnienia takiego faktu. Ponadto, rozpoznając sprawę, sąd powinien dokładnie zbadać nie tylko samą wypowiedź ale również jej kontekst. Podobnie, uznanie wypowiedzi za emocjonalną nie powinno dyskwalifikować jej z natury rzeczy jako nie podlegającej weryfikacji pod względem prawdy lub fałszu. W ten sposób wypowiedź nacechowana emocjonalne, natomiast zawierająca nieprawdziwą informację, ma większe szanse na pozostanie w publicznym obrocie informacyjnym. To z kolei pozwalałoby nieuczciwym agitatorom, na szerzenie fałszu. 

Agitacja i kampania wyborcza

Zakres informacji nieprawdziwych, których dotyczą omawiane regulacje, jest determinowany również ich agitacyjnym charakterem. Zgodnie z definicją językową „agitacja” to przede wszystkim zjednywanie zwolenników jakiejś sprawy, idei, popularyzowanie jakichś haseł i ideologii. W orzecznictwie sądowym przyjmuje się na ogół  słownikowe znaczenie tego pojęcia, co wynika  z przyjmowania literalnej interpretacji omawianych regulacji. W praktyce trudno jednak uznać definicję za wyczerpującą, gdyż nie obejmuje zjawiska odbierania zwolenników stronie przeciwnej. Aby przekonać wyborcę przeważnie nie wystarczy przedstawienie mu programu, czy założenia, które kandydat ma zamiar realizować. Obecnie z wielu powodów wybierani rezygnują z takich metod gry politycznej, gdyż uznawane są za niewygodne i mało interesujące elektorat. Coraz częściej „aktorzy sceny wyborczej” sięgają po środki ofensywne, takie polegające na przedstawianiu kontr kandydatów w negatywnym świetle. Tego typu działania zyskały miano kampanii negatywnej i mimo że budzą wiele kontrowersji, to są stałym elementem wolnych wyborów, który wręcz należy poczytywać za sui generis świadectwo ich wolności. Wbrew poglądom reprezentowanym między innymi przez prof. Stanisława Geberthnera nie należy traktować kampanii negatywnej jako z gruntu nagannej praktyki naruszania reguł fair play w walce politycznej, związanej przeważnie z rozpowszechnianiem pomówień i fałszywych informacji. Kampania negatywna może bowiem bazować na uwypuklaniu i upublicznianiu niekorzystnych, jednakże prawdziwych informacji przykładowo z ich działalnością polityczną.Taka forma przekazu jest stosowana w Polsce rzadziej niż w innych demokratycznych krajach. Trudno odmówić jej charakteru agitacji, jest to bowiem również rodzaj aktywnego wpływania na opinię wyborcy. Przyjmując zatem szersze znaczenie tego słowa można powiedzieć, że agitacja wyborcza to przekazywanie informacji, które mają na celu ukształtowanie opinii wyborcy w taki sposób aby podjęta przez niego decyzja była korzystna dla określonego podmiotu ubiegającego się o wybór. Nie ma wątpliwości, że sądy uznają kampanię negatywną za agitację, ponieważ większość wniosków jest składanych na podstawie omawianych regulacji w takich właśnie okolicznościach. Wąskie rozumienie pojęcia agitacji doprowadziło do konieczności wprowadzenia dodatkowego terminu - „materiały wyborcze”. Z punktu widzenia semantyki jest to pojęcie szersze niż „agitacja”, obejmuje bowiem sytuacje, w których używane formy komunikacji nie są w oczywisty sposób nakierowane na pozyskiwanie zwolenników. Do takich form można zaliczyć sprawozdania wyborcze, czy informacje o przebiegu takich spotkań. Z brzmienia przepisów ustaw wyborczych wynika jednak, że materiały wyborcze są jedną z form agitacji, co zupełnie zmienia zależność tych pojęć. Można wobec tego wysnuć wniosek, że intencją ustawodawcy było ograniczenie zakresu regulacji, zgodnie z ich pierwszorzędnym celem, tylko do takich  materiałów wyborczych, które mogą wywrzeć wpływ na opinię wyborców. Należy przy tym zauważyć, że znacznie bardziej precyzyjne byłoby ustawowe zdefiniowanie agitacji, niż mnożenie pojęć. 

Omawiane przepisy zawierają wyliczenie form agitacji, nie jest to jednak wyliczenie enumeratywne. W regulacjach wyborczych począwszy od 1998 r., zapewne celem zminimalizowania istniejących wcześniej wątpliwości, wyszczególniono materiały prasowe w rozumieniu prawa prasowego. Zgodnie z art. 7 ust. 2 p. 4 ustawy prawo prasowe, materiałem prasowym jest każdy opublikowany lub przekazany do opublikowania w prasie tekst albo obraz o charakterze informacyjnym, publicystycznym, dokumentalnym lub innym, niezależnie od środków przekazu, rodzaju, formy, przeznaczenia czy autorstwa. Katalog form agitacji określony w przepisach wyborczych, jest niejako podwójnie otwarty. Po raz pierwszy poprzez użycie zwrotu: „ i inne formy agitacji”, po raz drugi poprzez odwołanie do prasy, której definicja ustawowa ma również otwarty charakter. Zakres przedmiotowy form agitacji jest wobec tego na tyle szeroki, że obejmuje wszelkie, zarówno obecnie istniejące, jak i mogące powstać w przyszłości, nośniki informacji i sposoby jej przekazu. Można wśród nich wyróżnić trzy zasadnicze kategorie: agitację prasową, agitację bezpośrednią i agitację prowadzoną za pośrednictwem materiałów poligraficznych lub pozaprasowych środków audiowizualnych i telekomunikacyjnych. Samą agitację prasową należy podzielić jeszcze na dwie dodatkowe pod grupy: agitację na zlecenie podmiotów biorących udział w kampanii i agitację zawartą w materiale redakcyjnym. Rozróżnienie to ma zasadnicze znaczenie dla zastosowania przepisów prawa prasowego w rozwiązywaniu problemów powstałych na tle omawianych regulacji wyborczych. Nie ma raczej wątpliwości, że jeśli chodzi o agitację bezpośrednią, czyli prowadzoną przez samego kandydata na różnego typu indywidualnych lub grupowych spotkaniach z wyborcami, a także trzeci z wymienionych sposobów komunikacji wyborczej, to przepisy prawa prasowego nie będą miały w ogóle zastosowania. Agitacja prasowa na zlecenie ma w zasadzie postać reklamy, w związku z tym wydawca i redaktor nie ponoszą odpowiedzialności za ich treść, o ile ogłoszenia i reklamy nie są sprzeczne z prawem lub zasadami współżycia społecznego. Nie ma więc powodu, aby stosować przepisy prawa prasowego w sporach dotyczących agitacji prasowej na zlecenie, ponieważ formalnie, brak w tym wypadku udziału przedstawicieli prasy. 

Inaczej jest w wypadku agitacji prasowej, zawartej w materiale redakcyjnym. Stosowanie ustawy prawo prasowe wynika w tym wypadku z bezpośredniego udziału dziennikarzy. Dodatkowym argumentem jest cytowane wyżej odwołanie do ustawy prawo prasowe. Zakres stosowania tych przepisów budzi jednak pewne kontrowersje. Przepisy prawa prasowego zawierają regulacje wyznaczające granice wolności prasy. Do takich niewątpliwie należy art. 12 ustawy prawo prasowe, określający obowiązki dziennikarza. Między innymi w oparciu o te przepisy ocenia się czy wystąpiła przesłanka bezprawności zachowania sprawcy naruszenia dóbr osobistych. Trudno jednak uznać za trafny pogląd, że publikacje mogą być podstawą odpowiedzialności za naruszenie przepisów prawa wyborczego tylko wówczas, gdy naruszają równocześnie prawo prasowe. Po pierwsze przepisy ordynacji wyborczych stanowią lex specialis  w stosunku do ustawy prawo prasowe, regulują bowiem jedynie pewien incydentalny i szczególny wycinek działalności dziennikarskiej związany z wyborami. Po drugie, o czym była mowa wcześniej, głównym celem omawianych regulacji nie jest ochrona dóbr osobistych, tylko zapewnienie prawidłowego przebiegu wyborów, w tym również poprzez umożliwienie wyborcy podjęcia decyzji w oparciu o prawdziwe informacje. Z tych powodów naruszenie bądź nie naruszenie obowiązków dziennikarskich nie powinno mieć wpływu na podejmowaną przez sąd decyzję. Z punktu widzenia wyborcy rzetelność prasy nie ma znaczenia, jeżeli podała ona informacje nieprawdziwe. Tezę taką wydaje się potwierdzać orzeczenie Sądu Wojewódzkiego w Poznaniu Ośrodek Zamiejscowy w Pile. Sąd powołując się jednocześnie na obowiązki wypływające dla dziennikarza z art. 12 prawa prasowego, ograniczył się jedynie do zbadania czy posiadane przez autorkę informacje były prawdziwe i czy stanowiły dostateczny dowód na współpracę wnioskodawcy z SB. Sąd nie badał okoliczności w jakich autorka materiału prasowego weszła w posiadanie opublikowanych informacji. Wobec powyższych argumentów należy stwierdzić, że zastosowanie prawa prasowego może mieć jedynie charakter subsydiarny w wypadku zaistnienia oczywistej luki w prawie wyborczym. Przy czym nawet w takim wypadku nie może ono być sprzeczne z zasadami prawa wyborczego. 

Istotnym elementem omawianych regulacji w prawie wyborczym, wyznaczającym zakres czasowy ich funkcjonowania, jest ograniczenie ich stosowania do okresu kampanii wyborczej. Zgodnie ze wszystkimi obowiązującymi regulacjami wyborczymi, agitacja wyborcza może rozpocząć się z dniem ogłoszenia postanowienia lub rozporządzenia właściwego organu władzy publicznej o zarządzeniu wyborów. Czas trwania kampanii zależy od wyznaczenia dnia wyborów, jej koniec następuje bowiem 24 godziny przed dniem wyborów, czyli  wraz z początkiem tzw. „ciszy wyborczej”, trwającej do zakończenia głosowania. Pomimo, że w ustawie o wyborze Prezydenta Rzeczpospolitej Polskiej brakuje bezpośredniego wskazania, że regulacja dotycząca podawania informacji nieprawdziwych odnosi się wyłącznie do tego okresu, to wynika to zarówno z jej umiejscowienia, jak i zasadniczego ograniczenia agitacji wyborczej tylko do okresu kampanii. Warto przy tym zauważyć, że pojęcie kampanii wyborczej jest szersze niż pojęcie agitacji, obejmuje bowiem również szereg dodatkowych czynności, takich jak zgłaszanie list czy rejestrowanie komitetów. Należy również odróżnić działania propagandowe nakierowane na zdobycie poparcia społecznego podejmowane przez potencjalnych kandydatów lub ugrupowania polityczne nie tylko w okresie kampanii wyborczej, od kampanii sensu stricto, od której mowa w prawie wyborczym. Mimo, że działania te mają często charakter bardzo zbliżony, to dla omawianych regulacji znaczenie ma agitacja tylko w okresie kampanii wyborczej znanej prawu wyborczemu. W wypadku ordynacji wyborczych do Sejmu i Senatu oraz władz samorządowych wynika to z dwóch powodów. Po pierwsze, ustawodawca wyraźnie uzależnia ważność podejmowanych przez uczestników czynności od ich dokonania w trakcie kampanii wyborczej. Przepisy te wykluczają również ważne złożenie wniosku w trybie omawianych regulacji prawnych, poza okresem kampanii. Drugim, ważniejszym powodem jest eksplikatywne ograniczenie zakresu przedmiotowego regulacji do informacji rozpowszechnianych w kampanii wyborczej. Nieco inaczej przedstawia się to w wypadku ustawy o wyborze Prezydenta Rzeczpospolitej Polskiej. Mimo, że brak tu bezpośredniego wskazania, istnieją inne argumenty za ograniczeniem do informacji rozpowszechnianych wyłącznie w trakcie kampanii. Pierwszy wiąże się z generalną incydentalnością prawa wyborczego, drugi argument dotyczy umiejscowienia omawianych regulacji w rozdziale jedenastym, zatytułowanym „kampania wyborcza”. 

Warto również wspomnieć, że wymiar czasowy przedmiotu regulacji różni się od czasowego zasięgu obowiązywania samej regulacji. Różnica ta wynika z obowiązku publikacji sprostowania, odpowiedzi lub przeprosin w ciągu 48 od uprawomocnienia się orzeczenia sądu. Łatwo sobie wyobrazić sytuację, w której orzeczenie zapada już w momencie lub tuż przed rozpoczęciem ciszy wyborczej. Wydaje się, że nic nie stoi w takim wypadku na przeszkodzie aby orzeczenie sądu zostało wykonane. Potrzeba zapewnienia  szczególnej ochrony prawnej ustaje dopiero po  zakończeniu głosowania. Bezcelowe staje się wtedy wydanie orzeczenia  w szczególności uwzględniającego żądanie orzeczenia konfiskaty materiałów, wydania zakazu publikowania nieprawdziwych danych i informacji lub nakazania sprostowania informacji.  

Postępowanie w sprawie rozpowszechniania informacji nieprawdziwych.

Postępowanie w sprawie informacji nieprawdziwych, rozpowszechnianych w trakcie kampanii wyborczej jest postępowaniem nieprocesowym. W związku z tym mają do niego zastosowanie w szczególności przepisy części pierwszej, księgi drugiej kodeksu postępowania cywilnego. Przekazanie na drogę postępowania nieprocesowego może być uzasadnione różnymi względami. Dominującym powodem jest w zasadzie brak elemetnu dwustronności, a co za tym idzie, ograniczone występowanie formy kontradyktoryjnej. Wprawdzie w niektórych wypadkach może wystąpić w postępowaniu nieprocesowym sprzeczność interesów między uczestnikami postępowania, ale główny przedmiot pozostaje odmienny w stosunku do przedmiotu procesu. Ponadto funkcja postępowania nieprocesowego, mimo że w zasadniczej części ma charakter jurysdykcyjny,  w pewnych wypadkach czynności dokonywane przez organy sądowe upodabniają się do czynności dokonywanych przez organy administracyjne. Do takich właśnie uwarunkowań dostosowano instytucję nieprocesu. Trudno co prawda uznać że, postępowanie prowadzone na podstawie omawianych przepisów ordynacji wyborczych będzie miało niesporny charakter. Zwykle występują bowiem dwa podmioty: rozpowszechniający nieprawdziwe informacje oraz ten którego te informacje dotyczą. Pozornie postępowanie ma więc typowo sporny charakter. Wprawdzie w zwykłym postępowaniu nieprocesowym takie sytuacje, jak była  o tym mowa wyżej, również mają miejsce, to jednak w takich wypadkach na pierwszym planie nie znajduje się, tak jak w procesie, rozstrzygnięcie konfliktu pomiędzy stronami, tylko ukształtowanie ich sytuacji prawnej, a dopiero poprzez to ewentualne rozstrzygnięcie konfliktu. Można w związku z tym wnioskować, że ustawodawca, kierując sprawy związane z rozpowszechnianiem informacji nieprawdziwych w trakcie kampanii wyborczej do trybu nieprocesowego, nie dążył do stworzenia mechanizmu rozstrzygania konfliktów pomiędzy uczestnikami kampanii. Intencją ustawodawcy było stworzenie instytucji arbitralnego, urzędowego stwierdzania prawdziwości bądź fałszu rozpowszechnianych przed wyborami informacji. 

W związku ze stosowaniem przepisów o nieprocesie należy przyjąć, że uczestnikiem postępowania może być każdy, czyich praw dotyczy wynik postępowania. Interes prawny rozumiany na gruncie art. 510 § 1 k.p.c., decydujący o legitymacji do wzięcia udziału w sprawie, według stanowiska judykatury, nie może być pojmowany zbyt szeroko. Zainteresowany powinien wykazać, jakich konkretnych jego praw dotyczyć ma wynik postępowania. Powyższy pogląd, jakkolwiek słusznie przyjęty w orzecznictwie na tle zwykłych spraw cywilnych, znacznie utrudnia możliwość zapobiegania rozpowszechnianiu fałszywych informacji w oparciu o omawiane regulacje wyborcze. Przykładem jest sytuacja, kiedy kandydat przekazuje nieprawdziwe informacje o sobie samym. Interpretując przepisy w duchu kodeksu postępowania cywilnego można łatwo dojść do przekonania, że wnioskodawca nie ma interesu w sprostowaniu takich informacji, a co za tym idzie nie ma legitymacji czynnej. Podobnie niekorzystne dla ochrony prawdziwości przekazywanych wyborcom informacji, były  wprowadzone w ordynacjach wyborczych w 1998 i 2001 r. (ordynacja samorządowa i parlamentarna), ograniczenia kręgu wnioskodawców, które sankcjonowały często przyjmowaną przez sądy na gruncie art. 510 §1  k.p.c. wykładnię przepisów ordynacji. W obu wypadkach legitymowani do składania wniosków są kandydaci i pełnomocnicy wyborczy komitetów. Takie unormowania doprowadziły również do faktycznego ograniczenia zakresu spraw związanych z rozpowszechnianiem informacji nieprawdziwych objętych kognicją sądów.  Wątpliwe bowiem są sytuacje, kiedy zawierające nieprawdę informacje o pozytywnych przymiotach kandydata zostaną sprostowane na drodze sądowej. Bardziej prawdopodobny wydaje się scenariusz zakwestionowania takich faktów przez oponentów informującego, co wynika z prawideł walki politycznej. W związku z tym ograniczenia podmiotowe, w sposób faktyczny znacznie utrudniają, sprostowanie tej kategorii informacji, która może mieć wpływ na decyzje wyborców. Problematyka tego zjawiska była podejmowana przy pojawieniu się informacji o wyższym wykształceniu Prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego, sprawy rozpatrywanej w związku z protestem wyborczym. Powołana wtedy w instytucie Filozofii i Socjologii PAN komisja stwierdziła, że w społeczeństwie polskim wyższe wykształcenie cieszy się znacznym prestiżem a wyborcy brali tę okoliczność jako istotny czynnik przy podejmowaniu decyzji. Niemożliwe było jednak oszacowanie tego wpływu. Brak realnej możliwości dokonania obiektywnej jego oceny, jest zasadniczym argumentem natury materialnoprawnej za niedopuszczalnością uwzględniania tego typu protestu. Skutkom głoszenia nieprawdy przez kandydatów można zapobiegać wyłącznie przed aktem głosowania. Z tego też powodu legitymacja do składania wniosków w trybie omawianych regulacji nie powinna odbiegać od legitymacji do składania protestów wyborczych. W obu wypadkach chodzi o sytuacje mogące mieć wpływ na wynik głosowania, przy czym rolą prawną protestu jest weryfikacja czy wola wyborców nie została zniekształcona na skutek naruszenia prawa, natomiast w wypadku omawianych regulacji celem podstawowym jest niedopuszczenie do zniekształcenia woli wyborców w wyniku rozpowszechniania nieprawdziwych informacji. Legitymowanym do złożenia wniosku na podstawie omawianych przepisów wyborczych powinien być w związku z tym każdy wyborca, którego interes prawny jest uzasadniony prawem do uzyskania prawdziwych informacji na temat osób ubiegających się o wybór. Należy przy tym dodać, że dla realizacji zamierzonego celu tj. ochrony prawdziwości otrzymywanych przez wyborców informacji, wystarczy pojedyncze złożenie wniosku w sprawie określonej informacji. Dopuszczenie innych wniosków ni byłoby celowe i znacznie utrudniałoby przebieg postępowania. Odmiennie przedstawia się sytuacja uczestników biernie legitymowanych do występowania w przedmiotowym postępowaniu. Ich interes prawny powinien wynikać bezpośrednio z możliwości nałożenia na nich przez sąd obowiązków określonego zachowania lub pozbawienia własności (przepadek, konfiskata). W postępowaniu nieprocesowym sąd zobowiązany jest do ustalenia kręgu zainteresowanych i wezwania ich do udziału w sprawie. Przez wezwanie do wzięcia udziału w sprawie wezwany staje się uczestnikiem. Istnieje również możliwość wyznaczenia z urzędu kuratora do zastępowania zainteresowanego, którego miejsce pobytu jest nieznane. Udział innych niż wnioskodawca uczestników w postępowaniu zależy wobec tego przede wszystkim od sądu, nie natomiast jak w wypadku procesu, od strony. Wprawdzie zgodnie z art. 511 k.p.c. wniosek w postępowaniu nieprocesowym powinien czynić zadość wymaganiom przewidzianym dla pozwu, to jednak konsekwencje nie wskazania lub błędnego wskazania uczestników postępowania nie mogą być takie same, jak nie wskazanie lub wadliwe wskazanie pozwanego. Oczywistym jest, że sąd może wezwać do usunięcia braków formalnych, poprzez podanie danych osób zainteresowanych w sprawie i ewentualnie później zwrócić wniosek, ale nie powinno to skutkować jego oddaleniem. Nie ma wobec tego przeszkód, aby w pewnych sytuacjach we wniosku nie oznaczyć żadnych uczestników. Może przykładowo zaistnieć sytuacja, kiedy autor rozpowszechnianych informacji nie będzie znany. Wniosek można złożyć wówczas  jedynie w przedmiocie przepadku lub konfiskaty materiałów wyborczych zawierających nieprawdziwe informacje. Właśnie w tych okolicznościach sąd powinien ustanowić kuratora i rozstrzygnąć sprawę merytorycznie. Znaczenie takiego rozstrzygnięcia dla ochrony informacji wyborczych będzie istotne. Może nie zaistnieć bowiem żadna inna możliwość wiarygodnego poinformowania wyborców o nieprawdziwości przekazywanych informacji. Samo zaprzeczenie kandydata, w którego wiarygodność godzi rozpowszechniana nieprawdziwa informacja, nie wydaje się skuteczną obroną. 

Charakterystyczną cechą omawianego postępowania, zasadniczo wyróżniającą je od zwykłego procesu, jest przyspieszony tryb rozpoznania wniosku. Jego rozpoznanie powinno nastąpić w ciągu 24 godzin, taki sam jest termin do wniesienia i termin do rozpoznania 

wniesionej od orzeczenia w pierwszej instancji apelacji. Przyspieszony tryb postępowania stanowi jego zasadnicze znamię. Odstąpienie od reguł procesowych przewidzianych dla postępowania cywilnego jest uzasadnione potrzebą zagwarantowania właściwego przebiegu kampanii wyborczej. Usunięcie wprowadzonych do obiegu nieprawdziwych informacji w trakcie kampanii wyborczej powinno mieć miejsce w jak najkrótszym czasie. Tylko wtedy zapobieganie skutkom rozpowszechniania nieprawdy będzie efektywne. Im dłużej bowiem fałsz jest powszechnie uznawany za prawdę, tym trudniejsze jest jego zastąpienie prawdą i zwrot na właściwy tor w procesie podejmowania decyzji wyborczej. 

Środki ochrony prawdziwości informacji wyborczych.

Wspomniany na wstępie pogląd, że omawiane regulacje służą częściowo ochronie prawdy, a częściowo ochronie dóbr osobistych podmiotów kandydujących, wynika w znacznej mierze z charakteru sankcji, jakie zostały w nich przewidziane w związku  z rozpowszechnianiem  informacji nieprawdziwych.  Można podzielić je na trzy grupy. Pierwszą stanowią sankcje dotyczące wprost ochrony prawdziwości rozpowszechnianych w kampanii wyborczej informacji. Należy zaliczyć do niej zakaz rozpowszechniania takich informacji, przepadek lub konfiskata materiałów wyborczych, wydanie zakazu publikowania, nakazanie sprostowania. W skład drugiej grupy wchodzi tylko jedna sankcja: nakazania uczestnikowi postępowania wpłacenia kwoty do 10.000 złotych na rzecz instytucji charytatywnej. Ma ona charakter  represyjno – wychowawczy. Podmiot rozpowszechniający nieprawdę może odczuć znaczącą dolegliwość w związku ze swoim niewłaściwym  zachowaniem. Związana z zastosowaniem tej sankcji prewencja dotyczy wszelkich objętych ochroną wartości. Trzecią natomiast tworzą sankcje, których brzmienie wskazuje na związek z ochroną dóbr osobistych, a są to: nakazanie publikacji odpowiedzi na stwierdzenia naruszające dobra osobiste, nakazanie przeproszenia osoby, której dobra osobiste zostały naruszone, (albo pomówionego), zasądzenie odszkodowania od uczestnika postępowania na  rzecz wnioskodawcy. Literalna wykładnia przepisów pozornie nie pozostawia wątpliwości że ochroną objęto dobra osobiste wnioskodawców, czyli zasadniczo podmiotów kandydujących w wyborach. Z kolei funkcjonalna wykładnia przemawiała raczej za ich wąskim rozumieniem i przez to ograniczeniem zakresu ochrony dóbr osobistych. Pogląd ten  jest w orzecznictwie dość kontrowersyjny i nie zawsze spotyka się z aprobatą. Sąd Wojewódzki w Poznaniu – Ośrodek zamiejscowy w Pile uznał, że ścisła językowa wykładnia art. 139 ust.1 ordynacji wyborczej do Sejmu byłaby sprzeczna z zasadniczym celem tego przepisu, którym jest zapewnienie uczestnikom kampanii wyborczej szybkiej i skutecznej ochrony przed bezprawnymi działaniami naruszającymi ich interesy. Przede wszystkim, jak wykazywano wyżej, ograniczenie informacji tylko do faktów nie wynika jedynie ze ściśle językowego rozumienia tego pojęcia. Ograniczenie takie uzasadnione jest również na gruncie prezentowanych powyżej ogólnych definicji (vide s.5 i 6). Ponadto trudno zgodzić się z poglądem, że celem omawianych regulacji jest ochrona interesów osób kandydujących. Ochrona dóbr osobistych może być co najwyżej traktowana jako pełniąca funkcję służebną wobec zasadniczego celu prawa wyborczego – zabezpieczenia prawidłowego przebiegu kampanii wyborczej. Z tego powodu wydaje się też słusznym rozstrzygnięcie Sądu Apelacyjnego w Katowicach, że nawet naruszenie dóbr osobistych, o ile nie wyczerpuje przesłanek zawartych w omawianych przepisach ordynacji, nie podlega ochronie na ich podstawie, bowiem jako norma szczególna, nie mogą być interpretowane rozszerzająco. Należy przy tym zaznaczyć, że źródeł rozbieżnych stanowisk wyrażonych w cytowanych orzeczeniach należy raczej poszukiwać w przyjęciu odmiennych koncepcji co do relacji między regulacjami ochrony dóbr osobistych w prawie wyborczym i kodeksie cywilnym. Sąd Apelacyjny w Warszawie przyjął w powołanym orzeczeniu konsekwentnie zasadę lex specialis derogat legi generali, uznając regulację prawa wyborczego jako wyjątek od reguły, który nie może  być interpretowany rozszerzająco. Odmienna funkcja regulacji cywilnej i wyborczej znalazła się zatem niesłusznie na dalszym planie. Podobieństwo unormowań wyborczych do artykułów 23 i 24 Kodeksu cywilnego, zwłaszcza co do przewidzianych sankcji,  nie powinno przysłaniać innych istotnych  elementów. Czynnikiem determinującym omawiane rozwiązania prawne jest szczególny, przyspieszony tryb rozpoznawania tych spraw. Przyjmując, że zasadniczym celem byłaby tu ochrona dóbr osobistych, to regulacje te na pewno nie wytrzymują krytyki, o której była mowa wcześniej ( vide s.4), stwarzałyby bowiem „szybką ścieżkę” badania zarzutów mających charakter naruszenia dóbr osobistych w trybie nieprocesowym. Inną kwestią jest fakt, że informacje nieprawdziwe, nawet w wąskim rozumieniu, mogą naruszać dobra osobiste, a wszystkie omawiane przepisy zawierają sankcję „nakazania przeproszenia pomówionego” lub nawet, jak w wypadku ordynacji do Sejmu i Senatu, „nakazania przeproszenia osoby, której dobra osobiste zostały naruszone”. Dobrze obrazuje ten problem sytuacja jaka miała miejsce w sprawie z wniosku Komitetu Wyborczego Platformy Obywatelskiej przeciwko posłowi Czesławowi Bieleckiemu. Sąd Okręgowy w Warszawie w postanowieniu z dnia 1 sierpnia 2001r., zobowiązał do przeproszenia Pawła Piskorskiego, za użycie wobec niego sformułowania, że kieruje on mafią warszawską. Mimo że brzmienie przepisu  ustawy sugeruje silny związek z ochroną dóbr osobistych, to nic nie wskazuje na to, aby wynikała z niego konieczność stosowania pełnej ochrony. Pomówienie może wynikać z podania nieprawdziwych danych na temat określonego podmiotu  i wtedy właśnie  należy zastosować sankcję przeproszenia. W cytowanym orzeczeniu Sąd postąpił wobec tego zbyt pochopnie, skoro rozstrzygnął sprawę jedynie w oparciu o stwierdzenie obraźliwości przedmiotowej wypowiedzi. Gdyby bowiem okazała się ona prawdziwa, to nie byłoby podstaw do stosowania sankcji. Inaczej jest w wypadku ochrony dóbr osobistych, gdzie nieprawdziwość informacji nie zawsze jest konieczną przesłanką ochrony.  Wynika to z funkcji tej instytucji, która służy w znacznej mierze ochronie prywatności jednostki. Funkcja ta nie przystaje z kolei do omawianych uregulowań, zwłaszcza ze względu na wspomniane wcześniej (vide s. 2 i 3) wynikające z regulacji międzynarodowych prawo wyborcy do informacji publicznych. Istniejące regulacje niewątpliwie nie są jasne na tyle, aby była ona  widoczna na pierwszym planie. Sama forma przeproszenia jest rozwiązaniem dobrym, gdyż wzmacnia efekt sprostowania. Warto by się jednak zastanowić czy nie powinno być tu mowy zamiast o przepraszaniu osoby pomówionej,  o przepraszaniu wprowadzonych w błąd wyborców. Skoro adresatami publicznych przeprosin są de facto wyborcy,  ustawodawca mógłby usankcjonować to w postaci obowiązku zwrócenia się wprost do wyborców, nie zaś pośrednio, poprzez przepraszanie osoby, której dotyczyła  nieprawdziwa informacja. Taki zabieg ustawowy niewątpliwie wyjaśniałby też dostatecznie kwestię zależności pomiędzy cywilnoprawną ochroną dóbr osobistych, a omawianymi uregulowaniami. Publiczne przeproszenie wyborców, w mniejszym stopniu niż istniejąca regulacja byłoby również odstępstwem od zasady, że ostatecznym arbitrem wszelkich sporów prowadzonych na forum publicznym, za pośrednictwem środków masowego przekazu powinna być opinia publiczna. Nie każdy bowiem wyborca może uważać przeprosiny za konieczne, w związku z czym ocena zasadności przeprosin w ostatecznym rozrachunku pozostawałaby całkowicie w gestii wyborców. 

Nawet jeżeli przepisy ordynacji umożliwiają przeproszenie, zasądzenie odszkodowania, czy publikację odpowiedzi, to zawsze należy je interpretować w kontekście nadrzędności celu poznania prawdy przez wyborcę, nad ochroną praw podmiotowych osób wybieranych. Fakt, że pomówienie jest z natury jednocześnie nieprawdą nie oznacza, że sąd wydając rozstrzygnięcie powinien dążyć przede wszystkim do zadośćuczynienia poniesionej przez pomówionego krzywdzie. Podstawowym zamiarem powinno być stworzenie możliwie najdogodniejszych warunków zastąpienia rozpowszechnionej nieprawdy informacjami prawdziwymi, a poprzez to również poprawienie nadwątlonych szans wyborczych podmiotów biorących udział w wyborach.

Wypada się również zastanowić czy szanse wyborcze mogą być traktowane jako pewna kategoria dóbr osobistych, czyli wartości ściśle związanych z jednostką ludzką, indywidualnych wartości świata uczuć, stanu zdrowia, stanu życia psychicznego człowieka. Traktując wybór na daną funkcję publiczną jako nabycie określonych wartości materialnych lub niematerialnych, takich jak sława, majątek i tym podobne,  nie ma wątpliwości, że szanse wyborcze są dobrem określonej osoby, może nawet więcej niż dobrem osobistym. Należy jednak pamiętać, że wybór jest aktem powołania do pełnienia określonej funkcji publicznej, a szanse na wybór są miarą przychylności, jaką wyborcy darzą kandydata, w kontekście objęcia przez niego tej funkcji. Wprawdzie ocenie dokonywanej przez wyborców podlegają najczęściej wszystkie aspekty życia kandydata, to jednak związek pomiędzy naruszeniem klasycznych dóbr osobistych takich jak godność lub cześć, a zmniejszeniem szans wyborczych nie jest oczywisty. Osoba wielokrotnie znieważona może być przez wyborców przychylniej potraktowana niż jednostka, której osobiste przymioty nigdy nie zostały podważone. Ponadto dobra osobiste są prawem należnym jednostce bez względu na wolę innych podmiotów, szanse wyborcze natomiast ściśle wiążą się z wolą wyborców. 

Rozważania końcowe

W polskim prawie wyborczym można wyróżnić dwa podstawowe cele ochrony prawdziwości informacji rozpowszechnianych w kampanii wyborczej. Ponieważ nie są one równoważne, dlatego można z pewnością wyróżnić cel pierwszorzędny jakim jest ochrona procesu kształtowania opinii wyborców oraz cel drugorzędny - ochronę szans  wyborczych podmiotów kandydujących. Dbałość o stabilne rządy w państwie demokratycznym, wymaga niewątpliwie zapewnienia wyborcom możliwości dokonania wyboru w oparciu o wiedzę, co będzie miało miejsce tylko w wypadku istnienia silnego przeświadczenia o jej prawdziwości. Sama możliwość weryfikacji prawdziwości informacji, uzyskiwanych w kampanii wyborczej, przez każdego wyborcę, może je znacznie wzmocnić. Ideą, do której urzeczywistnienia należy w tym wypadku dążyć, jest zagwarantowanie każdemu wyborcy prawa do prawdziwych  informacji o sprawach publicznych. Dlatego istotne jest powierzenie tego zadania niezawisłym sądom, które jako jedyny niezainteresowany bezpośrednio wynikiem wyborów, apolityczny organ władzy państwowej, mogą zachować obiektywizm. Ponadto możliwość kontroli otrzymanych w związku z procesem wyborczym informacji, musi być ujęta w określone ramy czasowe. Dokonywanie jej ex post jest niedopuszczalne ze względu na brak możliwości dokładnego zbadania skutków podania nieprawdy. Konieczność weryfikacji informacji przekazywanych wyborcom tuż przed wyborami wynika natomiast z ich szczególnego znaczenia dla procesu podejmowania decyzji wyborczej. Z tych powodów zawarte w polskim prawie wyborczym regulacje, odnoszące się do rozpowszechniania informacji nieprawdziwych, są najlepszym środkiem, który może służyć realizacji wskazanego wyżej celu. Należy jednak przede wszystkim rozszerzyć krąg podmiotów czynnie legitymowanych do podejmowania tego typu czynności przed sądem o wszystkich obywateli naszego państwa posiadających prawa wyborcze. Strach przed zalewem sądów ogromną ilością spraw w okresie wyborów oraz przed uwikłaniem sądów w sprawy polityczne nie powinien paraliżować takiej inicjatywy. Sądownictwo jest nie tylko stróżem obowiązującego prawa. Spełnia również doniosłą rolę polegającą na stabilizowaniu politycznego środowiska funkcjonującego w ramach demokratycznego państwa. 

Cel drugorzędny – ochrona szans wyborczych - został w sposób niewłaściwy powiązany w polskim ustawodawstwie z ochroną dóbr osobistych. Sprawy takie są z natury sporne a rozstrzyganie o nich jako o prawach i obowiązkach cywilno-prawnych podlega w przeciwieństwie do rozstrzygania o prawach o charakterze politycznym, rygorom rzetelnego procesu cywilnego określonym w art. 6 EKPC. Jest dalece wątpliwym czy  trwające dobę postępowanie nieprocesowe, które może toczyć się także w wypadku usprawiedliwionej nieobecności wnioskodawcy lub uczestnika, odpowiada standardom przewidzianym w cytowanym artykule. Przede wszystkim „w postępowaniu cywilnym rzetelność procesu sądowego wymaga, aby obie strony miały równe możliwości zapoznania się i ustosunkowania się do stanowiska strony przeciwnej”. Możliwość ustanowienia kuratora z urzędu, jak również rozszerzona możliwość prowadzenia postępowania pod nieobecność uczestników, ogranicza rzeczywiste korzystanie z tego prawa. Wątpliwym jest również  czy 24 godzinny termin rozpoznania sprawy przez sąd jest terminem rozsądnym. Wprawdzie termin ten jest instrukcyjny, ale jego dochowanie ma istotne znaczenie dla prawidłowego przebiegu kampanii wyborczej. Szybkie tempo rozpoznania sprawy jest zatem ważne ze względu na interes wyborców, a z drugiej strony niekorzystne dla rozstrzygania w sprawach cywilnych. Trudno sobie wyobrazić aby toczące się zwykle wiele miesięcy sprawy o naruszenie dóbr osobistych, mogły być rzetelnie rozpatrzone w 24 godziny. Wydaje się, że ustawodawca dostrzega zasygnalizowane tu problemy, we wszystkich regulacjach wyborczych znajdują się bowiem przepisy stanowiące o możności dochodzenia ochrony dóbr osobistych w zwykłym trybie i na ogólnych zasadach. Pomimo to, zachowując obecnie obowiązujące brzmienie przepisów ordynacji wyborczych, wprowadza niepotrzebne zamieszanie. Konieczne jest wobec tego wprowadzenie zmian, w celu uporządkowania i lepszego przystosowania regulacji do pełnienia nadrzędnej funkcji jaką jest ochrona prawdziwości informacji  wyborczych.